Jest mi cholernie trudno!
Czasami chciałabym o czymś zapomnieć, o czymś czego nie warto pamiętać i żyć w niewiedzy jaką kiedyś zgotował mi los.
Jestem zwykłą dziewczyną , powracająca do życia oddalając się setki tysięcy kilometrów od domu, przeprowadzając się do USA razem z moją ciocią.
Stoję właśnie na lotnisku ściskając w prawej dłoni walizkę a zaś w lewej pochwę a w niej gitarę, jedyną pamiątkę po mamie. Kocham muzykę, to właśnie dzięki niej się jeszcze jakoś trzymam i nie wariuje . W każdym razie, nie próbuję.
Czekam na swoją ciocię, nucąc pod nosem kołysankę, którą pamiętam jeszcze za nim mama odeszła do nieba, i za nim mój ojciec nie doprowadził mnie do szaleństwa.
Zaczęło się to jakieś dwa miesiące temu.
Spokojnie żyliśmy sobie na północy Afryki i jak gdyby nic byliśmy zwyczajną rodziną.
Była genialna.
Ojciec dobrze zarabiał, mama szczytowała sławą w jednych z teatrów w Egipcie a ja uczyłam się w domu razem z guwernantką.
Żyliśmy bogato i niczego nam nie brakowało, do póki ojciec, nie przyszedł pewnego dnia do domu nawalony. Twierdził że musiał utopić smutki po pracy.
Nie wierzyłam mu!
W progu domu zaczą krzyczeć i drzeć się na cały hol. Mama zbiegła po schodach zobaczyć co się stało. Ojciec dobierał się do niej i gdybym nie pobiegła za nią nie wziął się za mnie
Brutalnie doprowadził mamę do obłędu i gdy skończył, zaczą macać mnie, na każdym skrawku mojego ciała. To był koszmar, bałam się.
Moje nogi w tamtej chwili zrobiły się jak z waty. Ni uciec czy nawet ruszyć się.
NIC!
Ojciec podszedł i przerzucił mnie przez ramię, ciągnąc za skrawek koszuli nocnej by po pewnym czasie całkowicie ją ze mnie ściągnąć.
Wrzeszczałam i krzyczałam jak opętana, próbowałam wyrwać się z jego uścisku ale na próżno. Nie mogłam, nie potrafiłam, nie dałam rady. Był silniejszy ode mnie.
Bił mnie, tak brutalnie że na następny dzień musiałam nosić zaciągnięte lub za duże swetry plus długie dżinsy, żeby zasłonić siniaki, gdy w tym czasie stopnie Celsjusza rosły w słonecznym Egipcie.
Nie powiem że to był tylko jeden raz, bo bym skłamała.
Prosiłam mamę aby w końcu poszła na policje, by pomogła nam obu… nie posłuchała mnie. Pewnego dnia gdy wracałam z Ellie( Moją guwernantka ) z wycieczki w ramach lekcji z biologii , po pół godzinach byłyśmy już na miejscu i gdy weszłyśmy do środka momentalnie stanęłyśmy jak jeden wielki słup soli.
Moja mama leżała nieprzytomna na podłodze. Blada i zimna.
Chciałam do niej podbiec ale Ellie powstrzymała mnie, wyjęła z torebki telefon i zadzwoniła na policje i karetkę.
Do dziś pamiętam wyraz twarzy mojego ojca gdy wparadował upity do domu zastając funkcjonariusza policji w jego czterech ścianach.
Od razu go aresztowali.
Gdy go wyprowadzali wrzeszczał do mnie że jak w końcu kiedyś go wypuszczą znajdzie mnie i dopadnie.
Płakałam jak dziecko, moja dusza momentalnie rozpadła się na kawałki. Ciągle wracała i odchodziła, łamiąc się na nowo.
Policjanci chcieli zawieść mnie na jakiś czas do domu dziecka, gdy do póki sprawa się nie wyjaśni. Ellie od razu zaprotestowała.
Powiedziała że na świecie żyje siostra mojej mamy- Angeline i z chęcią mnie weźmie pod skrzydło. Komendant policji najpierw zaprzeczył, twierdząc że nie wie gdzie mieszka owa kobieta ale moja nauczycielka bez wahania podała jemu karteczkę z adresem zamieszkania. Gdy jej się o to pytałam, mówiła albo twierdziła że zna Angelin od gimnazjum i że są to stare dzieje.O nic więcej nie pytałam tylko szczerze się uśmiechnęłam.
I tak właśnie znalazłam się w USA.
***
Wystarczyło jedno słowo, tak czułe, tak kruche a ja czuję że rozpadam się na milion kawałków
-Hej, Cande!- zawołała pocieszycielko- Nie płacz, wiem że jest ci ciężko bo straciłaś mamę. Te dwa miesiące dla ciebie były ciężkie ale nie przejmuj się ja tutaj jestem i obiecuje że jak tylko pojedziemy do domu odpoczniesz a potem zafundujemy ci taką zabawę, że ci sandały z nóg spadną, piszesz się?- zapytała a ja w duchu skakałam jak mała dziewczynka, gdy dostała lizaka.
-Jasne, czemu by nie- na moją odpowiedź uśmiechnęła się do mnie łobuzersko marszcząc przy tym swoje idealne brwi.
Kurde!
Moja wewnętrzna bogini właśnie robi potrójne salto śmiejąc się jak głupia. Można by rzec że moja szalona ciocia potrafiła zaskoczyć. Teraz wiem, że Angel nie była podobna do mamy. Była zupełnym jej przeciwieństwem a mnie to cieszyło.
Złożona propozycja mojej szalonej chrzestnej wywołała u mnie ponowną falę łez... ale tym razem z powodu wybuchu niepohamowanego śmiechu.
Pokochałam ją jak własną matkę i to co się stało w przeszłości nie dorówna z tym co będzie teraz. Nawet nie śmiem wątpić w to, że każda historia ma swoje wzloty, a nawet upadki i co z tym idzie, piękne zakończenia.
Moja bajka się jeszcze na tym nie kończy ani nawet nie zaczyna... na razie to tylko początek.
***
Wchodzę do nowego domu. Przed moimi oczami ukazuję się duży przepiękny hol wykładanym białymi panelami. Idąc głębiej zahaczam wzrokiem o salon.
Duży i przestronny.
Kremowo-brązowe panele zdobiły podłogę pomieszczenia, z lewej strony znajdował się spore szklane drzwi prowadzące prawdopodobnie na taras lub ogród. Na prawo od nich stała duża komoda a obok niej znajdowało się lustro, wiszące na ścianie. Na środku salonu dostrzegłam średni szklany stolik, z wazonem tulipanów.Wokół niego była dość szeroka, ale i cholernie miękka, sofa tak jak i dwa orzechowe fotele i jedna pufa z białej skóry.
Oniemiałam bardziej gdy zobaczyłam kuchnię.
Duży i przestronny.
Kremowo-brązowe panele zdobiły podłogę pomieszczenia, z lewej strony znajdował się spore szklane drzwi prowadzące prawdopodobnie na taras lub ogród. Na prawo od nich stała duża komoda a obok niej znajdowało się lustro, wiszące na ścianie. Na środku salonu dostrzegłam średni szklany stolik, z wazonem tulipanów.Wokół niego była dość szeroka, ale i cholernie miękka, sofa tak jak i dwa orzechowe fotele i jedna pufa z białej skóry.
Oniemiałam bardziej gdy zobaczyłam kuchnię.
Biały, granitowy kuchenny blat dzielił ją od salonu, gdzie od jego strony stały cztery wysokie krzesła.
Meble kuchenne, były śliczne, widać że ciocia dba o swoje królestwo... tak jak ich biało-kremowy kolor!
Meble kuchenne, były śliczne, widać że ciocia dba o swoje królestwo... tak jak ich biało-kremowy kolor!
Standard!
Idąc dalej, weszłam na górę na pierwsze piętro, na którym znajdowały się cztery pomieszczenia z czego jeden z nich jest-prawdopodobnie- moim nowym pokojem
-Otwórz, śmiało- nagnała mnie ciocia widząc moje zmieszanie. Niepewnie chwyciłam za klamkę i popchnęłam drzwi
Przed sobą zobaczyłam średniej wielkości przestronny pokój o ciemno zielonych bardziej takiej dojrzałej oliwki i pięknej odcieni kremowego ścianach. Wchodząc głębiej poczułam na swoich bosych nogach coś puszystego. Przeniosłam swój wzrok na dół a moje oczy ujrzały miękki kakaowy dywan a pod nim, czarne panele błyszczały od odbijających się promieni słońca. Oniemiałam i ponownie przeniosłam wzrok przed siebie otwierając przy tym szeroko buzię. Moim oczom ukazało się duże łóżko z baldachimem wyłożone ciemno zieloną pościelą. Bez zastanowienia rzuciłam się na nie zalegając na nim jak kocica.
-To nic w porównaniu z łazienką i garderobą.
Podniosłam gwałtownie głowę i spojrzałam na rozbawioną ciocie. Szczerzyła się a ja ze zdziwieniem wlepiłam w nią swój wzrok
-Mam garderobę?-zapytałam a ciocia kiwnęła głową w stronę drewnianych rozsuwanych drzwi.
Zbiegłam z łóżka i podbiegłam do nich i rozsunęłam je.
Momentalnie stanęłam ja wryta, kiedy moim oczom ukazała się średniej wielkości garderoba.Stylowa i szykowna i TYLKO moja.
Przed sobą zobaczyłam średniej wielkości przestronny pokój o ciemno zielonych bardziej takiej dojrzałej oliwki i pięknej odcieni kremowego ścianach. Wchodząc głębiej poczułam na swoich bosych nogach coś puszystego. Przeniosłam swój wzrok na dół a moje oczy ujrzały miękki kakaowy dywan a pod nim, czarne panele błyszczały od odbijających się promieni słońca. Oniemiałam i ponownie przeniosłam wzrok przed siebie otwierając przy tym szeroko buzię. Moim oczom ukazało się duże łóżko z baldachimem wyłożone ciemno zieloną pościelą. Bez zastanowienia rzuciłam się na nie zalegając na nim jak kocica.
-To nic w porównaniu z łazienką i garderobą.
Podniosłam gwałtownie głowę i spojrzałam na rozbawioną ciocie. Szczerzyła się a ja ze zdziwieniem wlepiłam w nią swój wzrok
-Mam garderobę?-zapytałam a ciocia kiwnęła głową w stronę drewnianych rozsuwanych drzwi.
Zbiegłam z łóżka i podbiegłam do nich i rozsunęłam je.
Momentalnie stanęłam ja wryta, kiedy moim oczom ukazała się średniej wielkości garderoba.Stylowa i szykowna i TYLKO moja.
Wyszłam z pomieszczenia i ponownie zaległam na łóżku śmiejąc się do siebie jak głupia. Ciocia podeszła do mnie i usiadła na skraju głaszcząc mnie w nogę.
-Chcesz zobaczyć łazienkę?- zapytała a ja lekko się do niej uśmiechnęłam -Ben i Artur już przyjechali, jak chcesz możesz iść od razu na obiad lub iść pod prysznic- Dodała- Zrobisz jak będziesz chciała, chociaż ja nalegam na kolację- wyszczerzyła do mnie uśmiech.
-Chcesz zobaczyć łazienkę?- zapytała a ja lekko się do niej uśmiechnęłam -Ben i Artur już przyjechali, jak chcesz możesz iść od razu na obiad lub iść pod prysznic- Dodała- Zrobisz jak będziesz chciała, chociaż ja nalegam na kolację- wyszczerzyła do mnie uśmiech.
-Ciociu, zaraz zejdę, a łazienkę zwiedzę potem- oświadczyłam i wtuliłam się do poduszki- jak na razie nie jestem zmęczona... co tutaj tak łyso?- zmieniłam zdanie, bo zauważyłam że w pokoju brakuje biurka, stolika czy nawet firanki.
-Słucham?- zapytała głupio
-Czemu brakuje mebli, łyso tutaj...
-Razem z Arturem postanowiliśmy że sama sobie wybierzesz meble i inne potrzebne rzeczy. Tak będzie chyba najlepiej, nie uważasz?-odpowiedziała na co ja wlepiłam w nią wzrok typu "Słucham?"
-Serio, mogę?
-Jasne, niema sprawy, będziemy zaszczyceni.
-Jak to my?- zapytałam rozbawiona
-Ot tak. - odpowiedziała tym samym. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na ciocię pytająco. Westchnęła- Ben ci na pewno pomoże. Zakupy same się nie zrobią, prawda?
Przytaknęłam
Przytaknęłam
-Głodna?- zapytała a ja poczułam jak kiszki grają mi marsza
-Bardzo- wstałam z łóżka i pobiegłam w stronę drzwi, zatrzymałam się patrząc na osłupiałą Angel- Idziesz, czy raczej pozwolisz zdemolować swoją kuchnię?- dodałam a ciocia pokiwała tylko głową i poszła za mną.
Zeszłyśmy po schodach do salonu gdzie zastaliśmy dwóch mężczyzn.
-Bardzo- wstałam z łóżka i pobiegłam w stronę drzwi, zatrzymałam się patrząc na osłupiałą Angel- Idziesz, czy raczej pozwolisz zdemolować swoją kuchnię?- dodałam a ciocia pokiwała tylko głową i poszła za mną.
Zeszłyśmy po schodach do salonu gdzie zastaliśmy dwóch mężczyzn.
-To ty....????- odpowiedzieliśmy jednocześnie z tym że ja złapałam się za głowę pomrukując przy tym niemiłe słówka.
Ten koleś powoli mnie irytuję a moja wewnętrzna bogini chowa się za kanapę kuląc się błagając by odszedł. Załkałam cicho.
Nie wróży to nic dobrego!
I tak oto przestawiam wam pierwszy rozdział, jestem z niego bardzo zadowolona bo naprawdę się nad nim namęczyłam.
Jest to opowiadanie, które przeznaczyłam na swój projekt z WOK'u (Wiedzy O Kulturze) pt. "Blisko, Co Raz Bliżej"
Prologu nie napisałam, wolałam od razu zacząć pisać.
Zmieniłam całkowicie wygląd, awatar i nazwę bloga. Powracam do pisania i bardzo się z tego cieszę.
Za błędy ortograficzne, stylistyczne i interpunkcyjne przepraszam najmocniej ale wiecie jak to jest. Pisanie po nocy daje się we znaki.
Jak się wam podoba?
Pozdrawiam;
Princess Night