niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 1 "To ty...???"






Jest mi cholernie trudno!
Czasami chciałabym o czymś zapomnieć, o czymś czego nie warto pamiętać i żyć w niewiedzy jaką kiedyś zgotował mi los. 
       Jestem zwykłą dziewczyną , powracająca do życia oddalając się setki tysięcy kilometrów od domu, przeprowadzając się do USA razem z moją ciocią.
        Stoję właśnie na lotnisku ściskając w prawej dłoni walizkę a zaś w lewej pochwę a w niej gitarę, jedyną pamiątkę po mamie. Kocham muzykę, to właśnie dzięki niej się jeszcze jakoś trzymam i nie wariuje . W każdym razie, nie próbuję.
        Czekam na swoją ciocię, nucąc pod nosem kołysankę, którą pamiętam jeszcze za nim mama odeszła do  nieba, i za nim mój ojciec nie doprowadził mnie do szaleństwa.
         Zaczęło się to jakieś dwa miesiące temu.
Spokojnie żyliśmy sobie na północy Afryki i jak gdyby nic byliśmy zwyczajną rodziną. 
       Była genialna.
Ojciec dobrze zarabiał, mama szczytowała sławą w jednych z teatrów w Egipcie a ja uczyłam się w domu razem z guwernantką.
       Żyliśmy bogato i niczego nam nie brakowało, do póki ojciec, nie przyszedł pewnego dnia do domu nawalony. Twierdził że musiał utopić smutki po pracy.
       Nie wierzyłam mu!
W progu domu zaczą krzyczeć i drzeć się na cały hol. Mama zbiegła po schodach zobaczyć co się stało. Ojciec dobierał się do niej i gdybym nie pobiegła za nią nie wziął się za mnie
       Brutalnie doprowadził mamę do obłędu i gdy skończył, zaczą macać mnie, na każdym skrawku mojego ciała. To był koszmar, bałam się.
 Moje nogi w tamtej chwili zrobiły się jak z waty. Ni uciec czy nawet ruszyć się.
      NIC!
Ojciec podszedł i przerzucił mnie przez ramię, ciągnąc za skrawek koszuli nocnej by po pewnym czasie całkowicie ją ze mnie ściągnąć.
       Wrzeszczałam i krzyczałam jak opętana, próbowałam wyrwać się z jego uścisku ale na próżno. Nie mogłam, nie potrafiłam, nie dałam rady. Był silniejszy ode mnie.
Bił mnie, tak brutalnie że na następny dzień musiałam nosić zaciągnięte lub za duże swetry plus długie dżinsy, żeby zasłonić siniaki, gdy w tym czasie stopnie Celsjusza  rosły w słonecznym Egipcie.
           Nie powiem że to był tylko jeden raz, bo bym skłamała.
Prosiłam mamę aby w końcu poszła na policje, by pomogła nam obu… nie posłuchała mnie. Pewnego dnia gdy wracałam z Ellie( Moją guwernantka ) z wycieczki w ramach lekcji z biologii , po pół godzinach byłyśmy już na miejscu i gdy weszłyśmy do środka momentalnie stanęłyśmy jak jeden wielki słup soli.
       Moja mama leżała nieprzytomna na podłodze. Blada i zimna.
Chciałam do niej podbiec ale Ellie powstrzymała mnie, wyjęła z torebki telefon i zadzwoniła na policje i karetkę.
     Do dziś pamiętam wyraz twarzy mojego ojca gdy wparadował upity do domu zastając funkcjonariusza policji w jego czterech ścianach.
     Od razu go aresztowali.
Gdy go wyprowadzali wrzeszczał do mnie że jak w końcu kiedyś go wypuszczą znajdzie mnie i dopadnie.
     Płakałam jak dziecko, moja dusza momentalnie rozpadła się na kawałki. Ciągle wracała i odchodziła, łamiąc się na nowo.
        Policjanci chcieli zawieść mnie na jakiś czas do domu dziecka, gdy do póki sprawa się nie wyjaśni. Ellie od razu zaprotestowała.
        Powiedziała że na świecie żyje siostra mojej mamy- Angeline i z chęcią mnie weźmie pod skrzydło. Komendant policji najpierw zaprzeczył, twierdząc że nie wie gdzie mieszka owa kobieta ale moja nauczycielka bez wahania podała jemu karteczkę z adresem zamieszkania. Gdy jej się o to pytałam, mówiła albo twierdziła że zna Angelin od gimnazjum i że są to stare dzieje.O nic więcej nie pytałam tylko szczerze się uśmiechnęłam.
    I tak właśnie znalazłam się w USA.
***
-Cande, chodź bo się spóźnimy- zawołała moja ciocia. Na jej słowa podbiegłam do niej, krzywiąc swój uśmiech uwalniając kawałek swoich ząbków- Dokładnie tak jak twoja mama. Piękny masz uśmiech, nie ukrywaj go, skarbie. – szepnęła mi do ucha Angel- Co się stało, żabciu?- Żabciu? Te jedne małe słowo wzbudziło mnie wiele emocji. Poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Fala niekontrolowanych i słonych łez napierająca na moje oczy.
     Wystarczyło jedno słowo, tak czułe, tak kruche a ja czuję  że rozpadam się na milion kawałków
-Hej, Cande!- zawołała pocieszycielko- Nie płacz, wiem że jest ci ciężko bo straciłaś mamę. Te dwa miesiące dla ciebie były ciężkie ale nie przejmuj się ja tutaj jestem i obiecuje że jak tylko pojedziemy do domu odpoczniesz a potem zafundujemy ci taką zabawę, że ci sandały z nóg spadną, piszesz się?- zapytała a ja w duchu skakałam jak mała dziewczynka, gdy dostała lizaka.
-Jasne, czemu by nie- na moją odpowiedź uśmiechnęła się do mnie łobuzersko marszcząc przy tym swoje idealne brwi.
    Kurde!
Moja wewnętrzna bogini właśnie robi potrójne salto śmiejąc się jak głupia. Można by rzec że moja szalona ciocia potrafiła zaskoczyć. Teraz wiem, że Angel nie była podobna do mamy. Była zupełnym jej przeciwieństwem a mnie to cieszyło.
Złożona propozycja mojej szalonej chrzestnej wywołała u mnie ponowną falę łez... ale tym razem z powodu wybuchu niepohamowanego śmiechu.
     Pokochałam ją jak własną matkę i to co się stało w przeszłości nie dorówna z tym co będzie teraz. Nawet nie śmiem wątpić w to, że każda historia ma swoje wzloty, a nawet upadki i co z tym idzie, piękne zakończenia.
   Moja bajka się jeszcze na tym nie kończy ani nawet nie zaczyna... na razie to tylko początek.

***
Wchodzę do nowego domu. Przed moimi oczami ukazuję się duży przepiękny hol wykładanym białymi panelami. Idąc głębiej zahaczam wzrokiem o salon.
  Duży i przestronny.
Kremowo-brązowe panele zdobiły podłogę pomieszczenia, z lewej strony znajdował się spore szklane drzwi prowadzące prawdopodobnie na taras lub ogród. Na prawo od nich stała duża komoda a obok niej znajdowało się lustro, wiszące na ścianie. Na środku salonu dostrzegłam średni szklany stolik, z wazonem tulipanów.Wokół niego była dość szeroka, ale i cholernie miękka, sofa tak jak i dwa orzechowe fotele i jedna pufa z białej skóry.
  Oniemiałam bardziej gdy zobaczyłam kuchnię.
    Biały, granitowy kuchenny blat dzielił ją od salonu, gdzie od jego strony stały cztery wysokie krzesła.
Meble kuchenne, były śliczne, widać że ciocia dba o swoje królestwo... tak jak ich biało-kremowy kolor!
    Standard!
 Idąc dalej, weszłam na górę na pierwsze piętro, na którym znajdowały się cztery pomieszczenia z czego jeden z nich jest-prawdopodobnie- moim nowym pokojem
-Otwórz, śmiało- nagnała mnie ciocia widząc moje zmieszanie. Niepewnie chwyciłam za klamkę i popchnęłam drzwi
  Przed sobą zobaczyłam średniej wielkości przestronny pokój o ciemno zielonych bardziej takiej dojrzałej oliwki i  pięknej odcieni kremowego ścianach. Wchodząc głębiej poczułam na swoich bosych nogach coś puszystego. Przeniosłam swój wzrok na dół a moje oczy ujrzały miękki kakaowy dywan a pod nim, czarne panele błyszczały od odbijających się promieni słońca. Oniemiałam i ponownie przeniosłam wzrok przed siebie otwierając przy tym szeroko buzię. Moim oczom ukazało się duże łóżko z baldachimem wyłożone ciemno zieloną pościelą. Bez zastanowienia rzuciłam się na nie zalegając na nim jak kocica.
-To nic w porównaniu z łazienką i garderobą.
Podniosłam gwałtownie głowę i spojrzałam na rozbawioną ciocie. Szczerzyła się a ja ze zdziwieniem wlepiłam w nią swój wzrok
-Mam garderobę?-zapytałam a ciocia kiwnęła głową w stronę drewnianych rozsuwanych drzwi.
   Zbiegłam z łóżka i podbiegłam do nich  i rozsunęłam je.
Momentalnie stanęłam ja wryta, kiedy moim oczom ukazała się średniej wielkości garderoba.Stylowa i szykowna i TYLKO moja.
Wyszłam z pomieszczenia i ponownie zaległam na łóżku śmiejąc się do siebie jak głupia. Ciocia podeszła do mnie i usiadła na skraju głaszcząc mnie w nogę.
     -Chcesz zobaczyć łazienkę?- zapytała a ja lekko się do niej uśmiechnęłam -Ben i Artur już przyjechali, jak chcesz możesz iść od razu na obiad lub iść pod prysznic- Dodała- Zrobisz jak będziesz chciała, chociaż ja nalegam na kolację- wyszczerzyła do mnie uśmiech. 
-Ciociu, zaraz zejdę, a łazienkę zwiedzę potem- oświadczyłam i wtuliłam się do poduszki- jak na razie nie jestem zmęczona... co tutaj tak łyso?- zmieniłam zdanie, bo zauważyłam że w pokoju brakuje biurka, stolika czy nawet firanki.
-Słucham?- zapytała głupio
-Czemu brakuje mebli, łyso tutaj...
-Razem z Arturem postanowiliśmy że sama sobie wybierzesz meble i inne potrzebne rzeczy. Tak będzie chyba najlepiej, nie uważasz?-odpowiedziała na co ja wlepiłam w nią wzrok typu "Słucham?"
-Serio, mogę?
-Jasne, niema sprawy, będziemy zaszczyceni.
-Jak to my?- zapytałam rozbawiona
-Ot tak. - odpowiedziała tym samym. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na ciocię pytająco. Westchnęła- Ben ci na pewno pomoże. Zakupy same się nie zrobią, prawda?
   Przytaknęłam
-Głodna?- zapytała a ja poczułam jak kiszki grają mi marsza
-Bardzo- wstałam z łóżka i pobiegłam w stronę drzwi, zatrzymałam się patrząc na osłupiałą Angel- Idziesz, czy raczej pozwolisz zdemolować swoją kuchnię?- dodałam a ciocia pokiwała tylko głową i poszła za mną.
   Zeszłyśmy po schodach do salonu gdzie zastaliśmy dwóch mężczyzn.
-To ty....????- odpowiedzieliśmy jednocześnie z tym że ja złapałam się za głowę pomrukując przy tym niemiłe słówka.
 Ten koleś powoli mnie irytuję a moja wewnętrzna bogini chowa się za kanapę kuląc się błagając by odszedł. Załkałam cicho.
      Nie wróży to nic dobrego!

I tak oto przestawiam wam pierwszy rozdział, jestem z niego bardzo zadowolona bo naprawdę się nad nim namęczyłam.
Jest to opowiadanie, które przeznaczyłam na swój projekt z WOK'u (Wiedzy O Kulturze) pt. "Blisko, Co Raz Bliżej"
Prologu nie napisałam, wolałam od razu zacząć pisać.
Zmieniłam całkowicie wygląd, awatar i nazwę bloga. Powracam do pisania i bardzo się z tego cieszę.
Za błędy ortograficzne, stylistyczne i interpunkcyjne przepraszam najmocniej ale wiecie jak to jest. Pisanie po nocy daje się we znaki.
Jak się wam podoba?
Pozdrawiam;
Princess Night
 


sobota, 7 marca 2015

Jesteście Genialni




Dziękuje za tyle odwiedzin. Mój licznik waruje  i po mimo mojej nieobecności nawiedzacie mój blog z prędkością światła.
To już ok. 1001 wejść.  Dziękuje wam :)

Z tej okazji postanowiłam ponownie pisać opowiadanie, ale z tym rzecz że zacznę całkiem nową historie a tym czasem.... czekajcie ;)

poniedziałek, 5 stycznia 2015

POSTANOWIONE!

Ostatnio jak wiecie nie mam szczęścia w pisaniu opowiadania, wena mi powoli siada, jest tak krucha że ledwo co piszę, przepraszam za to co powiem ale rezygnuje z pisania tego opka i zacznę pisać inny, wiem... wiem... jestem okrutna ale takie jest życie, serdecznie przepraszam, wiem że chcielibyście abym pisała dalej ale nic z tego, przepraszam!
Także, czekajcie na nowe informacje...
Kriss~

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 8 Ja już tak nie mogę

Siedząc tak na tym ganku myślałam o tym durnym śnie. Jak to się stało że najpierw gadałam z Gavrinem a potem z Nienacka wyskoczył Filip? 
Słońce powoli budziło się do życia gdy nagle poczułam czyjeś ręce na moim ramieniu!
Odwróciłam głowę a za mną jak wryty stał Gavrin ciągle mi się przypatrując. 
-Hej koleżanka!-Kiedy to wypowiedział momentalnie ujrzałam przed oczyma wydarzenia z ostatnich dwóch tygodni. Ja nie przyznałam się do miłości jaką darze Gavrina, nie było tego cholernego wypadku a przede wszystkim nie było NAS! 
Szatyn ulokował się koło mnie i powoli wpatrywał się  w słońce, które już było na błękitnym niebie.-Jak tam ci minęła noc?-zapytał a ja tylko wzruszyłam ramionami. No bo co ja miałam mu powiedzieć? Że niby śnił mi się on, nasze erotyczne scenki+ do tego wisienka na torcie.Widok mnie nagiej. Oj nie! To nie wchodziło w grę!-Aj bo koszmary od kilku dni mam, nie śpię za dobrze!-wyżaliłam się mu-No co?-powiedziałam widząc jego oschłą minę-Coś taki zażegnany? Żyłka ci pękła, czy jak?-zapytałam.
-Po prostu mam wrażenie że przez te czternaście dni mnie unikasz, że nie chcesz ze mną pogadać. Nie wiem jak mam do ciebie przemówić, że to co wygaduje Ana jest kłamstwem?
-Ale ja nie mówię że chciałam cię unikać, tylko zrozum ze chcę wrócić do domu, do zamku, mojego życia! Czaisz? Chcę znów wpatrywać się w ornamenty na suficie, i...
-a czy ci jest tutaj źle?
-nie, po prostu brakuje mi pogróżek mojego ojca! No a przede wszystkim pouczania mojej mamy!
-a zastanawiałaś się jakie to będzie trudne? 
-słuchaj ja całe swoje życie uważam za trudne. Nie chcę nikogo znać kto by mnie nie znał.
-powiedz...-urwał w pół słowie gdy zobaczył lekko podenerwowanych strażników stojących tak ze trzy metry przed  nami.-Te psy mogłyby się tak ciągle na nas nie gapić! -sykną do mnie jak najęty.
-Gavrin wszystko jest ok?
-TAK!-Krzykną a ja przeraziłam się i odskoczyłam na bok, gwardziści widząc to szybko podbiegli do mnie chroniąc mnie.
-Gavrin, czy coś ci się stało?
-Jasne że TAK! -Sykną i poszedł prosto przed siebie przyspieszając tępo!
-CO SIĘ Z TOBĄ DO CHOLERY DZIEJE! ???? -Warkłam do niego z całej siły lecz mnie nie usłyszał.-MAM CIĘ DOŚĆ ROZUMIESZ? WOLĘ ZGINĄĆ W RĘKACH SINEAD'A NIŻ PATRZEĆ NA CIEBIE!-powtórzyłam krzyk i tym razem odwrócił swoją głowę  w moją stronę, popatrzył się na mnie z pode łba i po chwili zawrócił w mim kierunku.
-Co ty se myślisz?-jękną przeraźliwie- że jestem aż takim idiotom za jakiego mnie uważasz? Myślisz że nie wiem o tych twoich  snach ze mną i Filipem w roli głównej? O tym jak niechcący podpatrywałaś mnie nago w wannie?
-To raczej chyba ty!-rzekłam a raczej warkłam- to ty mi się śniłeś, ty mnie widziałeś nago a potem krzyczałeś na mnie jakby ci  coś się stało! Tylko mi nie mów że w tym samym czasie śniło nam się coś podobnego, bo później uznam to za jakiś szajs!
-Ja...

*W tym samym czasie na zamku*
Rozzłoszczony Sinead krążył po zamku nieubłaganie, był wściekły że do tej pory nie odnaleźli Angeliny w lesie "Przecież las jest ogromny, to po jakie chy, ona mogłaby się w nim ukryć, jak?"
Władca otacza ostatnie okrążenie po dziedzińcu zamku i udaję się do swoich komnat by jeszcze raz przeanalizować  wszystko po kolei.
-Gdzie ona jest!-Sinead rykną przeraźliwie rzucając nożem w portret królewny-Przecież nie mogła rozpłynąć się w powietrzu! 
-Wasza mmiłośćć wwyybbaacczzyy.... aallleee...
-Czego chcesz?-rzucił w strone poddanego-nie widzisz że jestem zajęty?Oby było to coś dobrego, nie jestem dzisiaj w najlepszym humorze!
-Nasi żołnierze znaleźli dzisiaj tą chustę  w lesie na wypukłych skałach!
-przecież to chusta księżniczki, to już coś! To już coś!-władca przeszedł przez całe pomieszczenie myśląc nad czym, czymś ważnym dla jego głowy. Po chwili zatrzymał się przy portrecie Angeliny i lekko pogłaskał jej policzek.
-Kiedy cię odnajdę będę mógł wreszcie się z tobą ożenić! 
***
Witam was moje pyśki, dzisiaj tak o to przestawia się kolejny beznadziejny rozdzialik. Jak widzicie coś dzieje się pomiędzy Angie i Gavim, widzimy również kawałek z perspektywy Sinead'a i cóż on może kombinować? Co podejrzewacie?
Kolejny rozdział pojawi się po świętach a więc żegnam się z wami i widzimy się już po świętach :* 
Buźki ślę 
Kriss<333

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 7 Niezamieżany sen







Szłam sobie spokojnie na spacer gdy nagle z tyłu podszedł mnie Gavrin i delikatnie złapał mnie w tali, obrócił mnie tak że stałam do niego twarzą. Jego uśmiech był głęboki a potem delikatnie musną moje usta.
-A co to za napaść w biały dzień?
-Moja kochana siostra  powiedziała mi że wybrałaś się na spacer, zrozum że się o ciebie martwię i na serio nie chcę abyś chodziła sama po lesie.
-ale nie musisz się o mnie martwić, jestem już duża!
-Ach...  czyli moja mała dziewczynka się już nie boi?
-no oczywiście że...nie!-powiedziałam żartując sama z siebie.- może i masz racje ale swoją godność mam!
-Słucham?-zapytał  troszeczkę zirytowany.- Co ja znowu zrobiłem nie tak?
-A kto wczoraj mnie podglądał?
-To było niechcący! Przepraszałem cię chyba z tysiąc razy,jak nie więcej!
-To było już trzeci raz, wiem że, kuszę ale nie musisz być aż taki upierdliwy!-powiedziałam i przyśpieszyłam tępo. To prawda, Gavrin przez ostatnie trzy dni "przez przypadek" wchodził do mnie, akurat, kiedy to albo byłam pół naga albo, w ogóle się kompałam, nie zmieniało to jednak faktu, że, tak ładnie mówiąc, wpychał się w moje prywatne życie. Ostatnio nawet twierdził że nie wiedział o tym i, że był to wypadek. Wypadek, który kosztował mnie wstydu i poniżenia przy drugiej osobie!
-Wiem że kusisz, ale zrozum że cholernie mi się podobasz i teraz pewnie podasz mi ciętą riposte co do tego,że nie powinniśmy przyśpieszać naszego związku bo jest to za wcześnie? Takie gierki to nie dla mnie, może Filipowi się to spodoba ale napewno nie mi! -No i bądź tutaj mądry, facet bez poczucia humoru z nutką kłamstwa. Jeżeli on myślał że po dwuch dnia nie jestem w stanie z nim zerwać to się grubo mylił. Wiem że teraz będą mówić o mnie dziwka, która raz się z nim mizia a raz nie, która jest z nim tylko dla seksu ale czuje się inaczej i po dobrych dwóch dniach z nim zrywa bo nie czuję tego samego co na początku, to są w błędzie. Jeżeli trzeba będzie wszystko im powiem....- a poza tym teraz mi niby powiesz że z nami koniec?
-błagam cię, fakt, podobasz mi się ale z innej perspektywy-albo z drugiej strony bo na to samo wychodzi- my nawet nie byliśmy razem!
-Co ty mówisz?-zapytał zdenerwowany. Co ja mówię, wkurzony- A co zdarzyło się w nieprzeszły tydzień? To było nic?
-To było impulsowe nigdy bym się nie poddała pokusie!-powiedziałam pewna siebie- a ty co tak stoisz? Nie widzisz że idę?-on nagle znieruchomiał ale po chwili zsuną mi się z drogi.
-ZKNOCIŁAŚ SZANSE NA BYCIE Z JEDYNYM POCIĄGAJĄCYM FACETEM NA ŚWIECIE!-Na te słowa odwróciłam się na pięcie i ujżałam twarz...Filipa?? Co było grane? Najpierw widziałam Gavrina a teraz on?
Czy to mi się śni czy stało się to naprawdę? 
Gwałtownie zobaczyłam szarą mgłe a potem za nim się nie zorientowałam siedziałam na łóżku ciężko sapiąc. Byłam cała spocona, moje włosy były ciężkie od ilości potu. Nagle zorientowałam się  że był to sen, cała ulga, ale... czy to wszystko było snem?
                                                       ~*~
Spojrzałam na zegarek, który wybił szóstą nad ranem. Zniechęcona spaniem wstałam z wygodnego łóżka, założyłam na siebie fioletowy satynowy szlawrok i powoli wyszłam na zewnątrz gdzie jeszcze panował półmrok. Usiadłam na schodkach na ganku i myślałm nad tym durnym snam, co on w ogóle miał znaczyć?
Dwóch zalotników i jedna łatwa zdobycz? Czy to nie jest jakieś porypane? Na mysl przychodziły mi tylko ostatnie zdażenia z tego snu "...ZKNOCIŁAŚ SZANSE NA BYCIE Z JEDYNYM POCIĄGAJĄCYM FACETEM NA ŚWIECIE!-Na te słowa odwróciłam się na pięcie i ujżałam twarz...Filipa?? Co było grane?" Czy ja na serio taka jestem, czy to tylko złudzenie, które są moimy myślami?
CO JEST GRANE?
                                                       ~*~
No nareszcie ten 7 rozdział, wiem że w co niektórych momentach przesadziłam z tekstami ale taką miałam wizje. W kolejnym rozdziale wszystko się wyjaśni. Jak zauważyliście, zmieniłam szabonik, cudny prawda? Mi się bardzo podoba a wam?
Ok już niedługo powstanie zakładka "Zapytaj Bohatera" w, której będziecie mogli pytać o wszystko na co chcielibyście znać odpowiedz. Ok... ja kończę i widzimy się niebawem  :*
5 komętarzy=kolejny rozdział Buźki :**
Kriss:**

piątek, 12 grudnia 2014

Informacje.

Na dziś mam taką szybką notkę gdyż nie mam za bardzo czasu. Mam straszne urwanie głowy. A więc, mam kilka spraw do wyjaśnienia. Mianowicie, kolejny rozdział dodam jutro w przeciągu godziny 14-16  a w niedzielę  dodam OS czy jak to mówi moja znajoma "Miniaturkę". A co do moich znajomych ostatnio wczytałam się w ich opowiadanie na temat Harr'ego Pottera i od razu z góry polecam blog Sofi i Loli http://po-prostu-ty-i-ja.blogspot.com/ dziewczyny, piszecie genialnie i naprawdę nie wiem czemu bałyście mi pokazać waszych cudownych opowiadań.
Teraz chciałabym zapromować mój blog, który piszę z moja "siostrą" i drugą "siostrą", jest to opowiadanie tym razem z zakresem One Direction i nie wiem ja to ująć ale idzie mi w nim kiepsko. Prosiłabym o odwiedzanie nas lub komentowanie, byłabym wdzięczna wam za to :*
Co do LBA odpowiem na nie nie dziś nie jutro a postaram się w niedziele, przepraszam was za to! Serdecznie, całuski śle Angel :**

piątek, 5 grudnia 2014

Święta na Zamku! (One Shot)

Powoli zbliżają się święta i trzeba wszystko załatwić. Na zamku trwają przygotowania. Korytarze wypełniają  się świątecznymi zapachami. Jako że wszystko zwaliło się na moją głowę ani razu nie mogłam sobie odpocząć!
Od samego rana w mojej komnacie trwa nieład. Nagle jak wryty w progu mojego pokoju staje Gavrin, który bezustannie nabija się z każdego mojego ruchu. Odwracam głowę i patrze na niego z pode łba. Dalej się nabija!
-Można wiedzieć, Wasza Wysokość, co cię tak śmieszy? - zawołałam i podeszłam do niego by popatrzeć mu w oczy.
-To to, że moja droga żona wszystko robi z taką niezdarnością a do tego tak słodko wyglądasz...
-Ha, ha, ha. Ty nie bądź taki hop do przodu! Ty lepiej bierz się do roboty. Za tydzień są święta i trzeba to wszystko ogarnąć, położyć kwiaty na grobie taty, pojechać do twojego taty i siostry. Właśnie a co do niej, to widziałeś ją może?
-Tak... widziałem ją w .... yyy!!!- Gavrin zrobił minę jakby kogoś zastrzelono. Zaraz potem stwierdziłam że poszła z gwardzistami szukać odpowiedniej choinki która miała stanąć w sali balowej. Szybko wybiegliśmy z biblioteki i poszliśmy w stronę dziedzińca gdy usłyszeliśmy rozbrzmiewające trąbki.
-Wasze miłoście, nie zgadną państwo jaką dużą znaleźliśmy choinkę! To dzięki księżniczce Anabel!
-Bracie, ale była zabawa! -krzyknęła z oddali mała szatynka!
-Więcej mi tak nie rób! Jasne? Bałem się, jasne?
-No już, Gavi, już spokój. Bawiłaś się dobrze?
-Oczywiście i nie wiem po co taka panikę siejesz! Ogarnij się chłopie!
-Po prostu  żyć  i umierać! Mam dom, rodzinę i dwie baby, które zawsze mnie nie słuchają! Nawet teraz! Ekstra!
Ja i  szatynka zaśmiałyśmy się a Gavi cicho zamruczał i poszedł w swoją stronę.
Choinka powoli stawała się świecąca i błyszcząca. Bombki zawisły a było ich chyba z dwieście. Łańcuchy i lampki zaczepiły się delikatnie na gałązkach a na samym szczycie, choinkę  zdobiła gwiazda.  Dziś po południu pierwszy raz zabłyśnie!
                                                                           ***
I tak o to przygotowałam dla was niespodziankę typu OS typowo świątecznego. Jak widzicie zdradziłam rąbek tajemnicy dotyczący przyszłości głównej bohaterki. Wiem że nie potrzebnie to zrobiłam ale przecież niedługo święta i no trzeba by było coś napisać. Oczywiście nie jest to cały OS gdyż podzieliłam je na cztery max pięć części. Na kolejną poczekacie jeszcze z tydzień.
Pozdrawiam Kriss:**           

Obserwatorzy